Kulisy rządowego programu Mieszkanie dla Młodych

Kulisy rządowego programu Mieszkanie dla Młodych

Nie można oprzeć się wrażeniu, że opracowując założenia programu Mieszkanie dla Młodych, którego wszystkie szczegóły nie są dobrze znane (gdyż prace nad nim wciąż trwają), polski rząd chce upiec kilka pieczeni na jednym ogniu. Twierdzi, że realizować będzie w ten sposób politykę prorodzinną i dbać o wysoką dzietność w polskich rodzinach. Ale młodym ludziom, chcącym skorzystać z dofinansowania wkładu własnego przy zaciąganiu kredytu hipotecznego na kupno mieszkania, nie pozwala decydować, w jakim lokalu chcą mieszkać i wychowywać swoje dzieci. Mieszkanie musi pochodzić z rynku pierwotnego i mieć określony metraż. W przypadku programu Rodzina na swoim, zakończonego w ubiegłym roku, pierwszego z tych ograniczeń nie było. Wymóg zakupu mieszkań tylko z rynku pierwotnego przedstawiciel ministerstwa tłumaczył tym, iż państwa nie chce wspierać rynku wtórnego, na którym dostępne są przeważnie mieszkania w blokach z wielkiej płyty, ponoć energochłonne z powodu cienkich, nieocieplanych ścian zewnętrznych. Nie wspomniał jednak przy tym, że są one o wiele tańsze, a przez to bardziej atrakcyjne cenowo dla młodych ludzi – głównych beneficjentów programu. Tajemnica poliszynela jest, że tak naprawdę chodzi o wsparcie rynku nowo wybudowanych nieruchomości, na którym od jakiegoś czasu panuje zastój.